Samodzielny wyjazd dziecka na obóz to dla wielu rodziców upragniona chwila. Przy całej miłości do naszych dzieci wiemy przecież, jak bardzo obciążające bywa ich wychowywanie. Jest to też czas stresu i obaw – czy moje dziecko sobie poradzi, czy to nie za wcześnie, czy jest gotowe?  Spróbujmy odpowiedzieć na kilka ważnych pytań, które pojawiają się w głowach wielu rodziców, kiedy przychodzi czas decyzji o pierwszych samodzielnych wyjazdach juniora.

Kiedy dziecko jest gotowe na samodzielny wyjazd na obóz lub kolonie? 

Najprostsza odpowiedź na to pytanie brzmi: kiedy samo nam to powie. Wiek dziecka nie jest tu żadnym kryterium. Zdarzają się dzieci, które na pierwszy samodzielny obóz jadą w wieku sześciu – siedmiu lat i świetnie się na nim czują, ale są też takie, które nigdy się nie zdecydują na wyjazd bez rodziców. To jest – jak podkreślają psycholodzy – również kwestia charakteru dzieci, nie tylko ich dojrzałości. Dokładnie tak samo zachowują się przecież dorośli: jeden wybierze wakacje z paczką przyjaciół w nadmorskim kurorcie, drugi samotnie powędruje górskimi szlakami. Jeśli dziecko nie chce samo wyjechać, to nie znaczy, że dzieje się z nim coś złego. Praktyka pokazuje, że większość dzieci w pewnym momencie stanie się gotowa do wyjazdu. Ważne tylko, żeby tej decyzji na siłę nie przyspieszać.

Uczmy dzieci samodzielności

Rodzice nie powinni wywierać presji. Jeśli dziecko mówi „nie” – to oczywiście możemy rozmawiać, ale nie nalegajmy, być może za rok będzie bardziej gotowe i chętne do samodzielnego wyjazdu. Możemy natomiast stworzyć dziecku warunki wspierające gotowość do takiej przygody. Przede wszystkim wzmacniać jego  samodzielność. Jeśli nie pozwalamy dziecku na samodzielne wyjścia z domu, to nie ma ono szansy przekonać się, jak to jest, gdy nie ma przy nim mamy czy taty. Dlatego pozwalajmy (z zachowaniem zdrowego rozsądku) na samodzielność wyjścia do sklepu, na plac zabaw, w odwiedziny do kolegów. Pozwólmy na samodzielną eksplorację świata.  
Dobrym pomysłem jest również nocowanie poza domem: u kolegi czy koleżanki, u babci itp. Jeśli dziecko nie płakało, ale wróciło rozpromienione i oznajmiło, że chce jeszcze raz, jest to dobry prognostyk na przyszłość. A bardzo skutecznym katalizatorem decyzji o samodzielnym wyjeździe jest zielona szkoła. Junior wyjeżdża w towarzystwie dzieci, które zna, z panią nauczycielką, która zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. I nawet jeśli ma obawy przed wyjazdem, kontekst społeczny („przecież jedzie cała klasa, więc nie będę się wyłamywać”) sprawi, że dziecko samodzielnie przełamie swój lęk. A potem przekona się, że świetnie sobie poradziło bez mamy i taty.

Bo będzie mi tam źle…

To co nieznane często budzi obawy – nie tylko u dzieci, dorośli przecież też znają ten stan. Dlatego jeśli dziecko się boi, że “sobie nie poradzi”, albo że “będzie mi tam źle”, warto spróbować te lęki oswoić. Możemy zapewnić dziecko, że będziemy codziennie rozmawiać przez telefon lub obiecać, że jeśli dziecku rzeczywiście będzie źle, to je zabierzemy do domu. Możemy dokładnie opisać rytm dnia i pokazać, co się będzie na wyjeździe działo. Junior nie zawsze potrafi nazwać swoje lęki, więc chodzi o to, żeby w trakcie rozmowy  je zwerbalizowało. Pomagajmy mu znaleźć słowa opisujące te lęki. Taka rozmowa może okazać się bardzo pomocna. Ale pamiętajmy – nie naciskajmy i uszanujmy, jeśli mimo naszych zapewnień i oswajania lęków dziecko nie będzie chciało wyjechać.

Nie pchajmy na głęboką wodę

Wielu rodziców kusi, żeby w dziecku przełamać opór siłą. „Przecież ja w jego wieku jeździłem na obozy i byłem zachwycony!” Rozwiązania siłowe, jak w wielu innych kwestiach, tak i tutaj, nie są dobrym sposobem i mogą skutkować wieloletnią niechęcią do samodzielnych wyjazdów. Poza tym w ten sposób psujemy dziecku wypoczynek. Okres, który ma się kojarzyć z relaksem i zabawą, wypełnia się stresem. W rezultacie dziecko wróci do domu wyczerpane.

Dobre rozwiązania na dobry początek

Doświadczeni organizatorzy obozów dla dzieci rozumieją lęki juniorów i obawy rodziców. Specjalne kolonie dla najmłodszych są prowadzone nieco inaczej, niż obozy dla starszych dzieci. Ich specyfika powinna być dostosowana do potrzeb 7-8 latków, z odpowiednio dobraną kadrą, która jest gotowa pomagać swoim podopiecznym w większym stopniu, niż to się dzieje na obozach dla starszaków. 
A jeśli dziecko wróci rozczarowane?
Nawet najlepiej zorganizowany obóz może okazać się z jakichś powodów nieprzyjemnym przeżyciem. Wtedy rolą rodziców jest pomóc dziecku znaleźć i nazwać emocje, które się w nim zrodziły – frustrację, złość, smutek, tęsknotę – oraz znaleźć ich przyczynę. Nieudany obóz jest także doświadczeniem życiowym, które może czegoś nauczyć. Wszystko zależy od sposobu, w jaki rodzice pozwolą dziecku przeżyć tę sytuację. Jeśli powiedzą: „widzimy, że to była dla ciebie trudna sytuacja”, to dziecko będzie w zgodzie z własnymi uczuciami, będzie też świadome tego, że miało prawo źle się czuć. Jeśli zaś usłyszy: „weź się w garść, przecież jesteś już duży, przecież inni nie narzekają”, będzie miało poczucie, że to z nim coś jest nie tak. I wtedy mogą zacząć narastać problemy, może nastąpić wycofanie, zamknięcie się w sobie, tłumienie emocji czy brak otwartości na kolejne doświadczenia.
Wybierając obóz dla dziecka, które zdecydowało się na samodzielny wyjazd, upewnijmy się, że powierzamy je doświadczonemu organizatorowi cieszącemu się dobrą opinią wśród tych, którzy skorzystali z jego oferty.
Jeśli junior dziś jeszcze nie jest gotowy na samodzielny wyjazd – nie naciskajmy. Ale warto rozmawiać i oswajać temat, bo taki wyjazd, kiedy nastąpi w zgodzie z gotowością dziecka, ma bardzo dobry wpływ na jego rozwój społeczno-emocjonalny.  Dzieci mogą tu wykazać się ukrytymi dotąd zdolnościami, poznać swoje mocne strony inne, niż na co dzień, zweryfikować swoje społeczne kompetencje w nowej grupie.